Banici Azjatyckich Motocykli https://www.banici.pl/ |
|
2010.07.16-17 Grunwald https://www.banici.pl/viewtopic.php?f=61&t=27 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | verdgar [ czwartek 08 wrz 2011, 10:14 ] |
Tytuł: | 2010.07.16-17 Grunwald |
Podobno wszyscy domagają się relacji??? Oto ona: Nadszedł długo oczekiwany piątek. Na szczęście w wakacje miasto jest mniej zakorkowane i bez problemów docieram (razem z Maksem) na miejsce zbiórki, na stacji już czeka Qwintus. Tankowanie i czekamy na resztę. Ustalamy z Qwintusem, że zdecydowanie opłaca się pojechać przez Leszno. Na stację przyjeżdża Umek, Qwintus promienieje i dzwoni do Bandziorka - w kilku ciepłych słowach daje mu znać, że wszyscy czekają tylko na niego ![]() Po chwili jesteśmy w komplecie, wszyscy zatankowali, przyglądamy się chmurom i wyruszamy. Po chwili robi się chłodniej i zachmurzenie wyraźnie wzrasta. Bandziorek zatrzymuje grupę i sugeruje przejazd przez Łomianki - na szczęście ten pomysł przegrał w głosowaniu. Jedziemy dalej i deszczyk nas jednak dopada, nie jest zbyt wielki, ale i tak wszyscy modlimy się żeby przestał ![]() W okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego wbijamy się na trasę Gdańską i korzystając z kawałka lepszej drogi rozwijamy skrzydła. Niestety ruch jest dość spory i jeszcze trochę kropi. Niedługo deszcz przestaje padać i dość szybko wysychamy. Po przejechaniu około 90km, Bandziorek zrównuje się ze mną i daje znaki - że jest głodny ![]() ![]() Gdy po przejechaniu 120km, zjeżdżamy z trasy na posiłek, "znajda" dalej jedzie za nami ![]() Na parkingu witamy się i przedstawiamy - kolega śmigał na CBR 1000 Fireblade, jechał z Otwocka przez Łomianki - jak się okazało ulewa była tam tak silna, że samochody się zatrzymywały, a nasz nowy kolega, dopiero teraz mógł wylać wodę z wodoszczelnych sakw ![]() ![]() Część z nas jeszcze nie jadła obiadu, więc rozsiadamy się wygodnie i bez pośpiechu najadamy do syta. Nasz nowy kolega przyznał się, że też jedzie na Grunwald, że nie ma żadnego zaklepanego miejsca, ba nie ma nawet namiotu..... Oczywiście zaprosiliśmy go do nas, i po posiłku ruszamy dalej razem (jeszcze podczas obiadu kontakt telefoniczny z drugą grupą Warszawską - Pszczółka mówi, że też pojechali przez Leszno i podaje aktualną pozycję - dobrze im idzie!) Na drodze było dość ciasno, sporo samochodów podążało na mazury i nad morze, mimo to staraliśmy się jechać dość szybko i sprawnie. Przed Olsztynkiem skontaktował się z nami Wiekowy - spytał gdzie jesteśmy, i przekazał kilka uwag dotyczących trasy. W Olsztynku tankowanie i małe zakupy. Lecimy dalej, gdzieś między Olsztynkiem a Ostródą gubimy ogon - kolega niestety nie był w stanie nadążyć za nami.... albo zmienił zdanie. Zaraz za Olsztynkiem zapada ciemność, jedzie się dużo gorzej. Owady złośliwie rozbijają się o szybkę w centralnym punkcie ![]() ![]() Moher, jak tylko zsiada z motocykla zostaje porwany przez Bandziorka - ratuj nogę!!!!! Moher stara się być ostrożny, ogląda, dopytuje, zaleca zrobić rentgen - ale ponieważ noga nie puchnie, zostawiamy to na następny dzień. Spokojnie kończymy rozbijanie namiotów, oglądamy uszkodzenia motocykli. Najbardziej dostała Suzuki Qwintusa, ułamany set - brakuje podnóżka i dźwigni zmiany biegów.... Udajemy się na grill - Jon i reszta towarzystwa już tam czeka ![]() Qwintus wypytuje właścicieli ośrodka o kontakt do spawacza, który mógłby pomóc w naprawie motocykli - dodatkowo zdobywa również sekretną trasę dojazdową na Grunwald - która gwarantuje bezproblemowy dojazd (Jareczku jesteś Wielki - nie tylko duży) ![]() Jarek jeszcze wysypuje Bandziorka - mamy wśród nas jubilata (a może nawet jubileusza) - odśpiewujemy gromkie Stoooooo Laaaat i czekamy na balangę urodzinową ![]() Robimy pamiątkowe zdjęcie z chlebem, następnie rytualnie zjadamy chlebek ze smalcem ![]() Cześć z nas udaje się do jeziora - woda jest po prostu gorąca!!!!! Jest to wspaniały relaks po podróży i chwila odreagowania po leśnych przygodach. Późną nocą kładziemy się do namiotów. Następnego ranka Kiedy my spaliśmy, motocykle balowały - wiele z nich zmieniło swoje miejsca postoju..... na szczęście wszystkie się odnalazły ![]() Bandziorek oczywiście czyści Aquilę, jeszcze raz ogląda maszynę - ucierpiał tylko podnóżek. Kolejna dobra wiadomość - Weronika chodzi bez żadnych problemów - na szczęście noga była tylko stłuczona (ufffffff) Jeszcze poprzedniej nocy Rafters skleił ułamany podnóżek z Aquili. Spoina była na tyle mocna, że nikt nie był w stanie rozerwać jej rękami - niestety po zamontowaniu na miejscu, miejcie klejenia nie wytrzymuje - siła razy ramię - fizyka kolejny raz tryumfuje. Wcinamy śniadanko, Bandziorek z Qwintusem udają się na poszukiwania spawacza, Rafers z ekipą wyruszają na Hel, natomiast reszta grupy wybiera się na miejsce bitwy. Tuż przed wyjazdem odzywa się Marek - Rosho. Tak jak zapowiadał pędzi już w naszą stronę ![]() Na polu bitwy jest bardzo gorąco (potem dowiedziałem się, że w słońcu było ponad 40 stopni). Szukamy skrawka cienia, a każdy powiew wiatru jest błogosławieństwem. Jon udaje się w sekretne miejsce, żeby podstemplować dyplomy dla uczestników wyprawy - a my prowadzeni przez przewodniczkę - porzucamy go ...... O tym, że był to błąd przekonujemy się po chwili - komórki nie działają, sieć jest przeciążona, a odnalezienie się w tym tłumie graniczy z cudem. Wysyłamy SMSy do Jona i do Rosho przekazując możliwie najdokładniej nasze położenie - ale niestety bez skutku. Upał nie ustępuje - ustalamy, że nie będziemy czekać do końca bitwy - zobaczymy pierwsze starcie rycerzy i dajemy dyla - żeby nie mieć problemów z wyjazdem. Gdy zaczyna się rekonstrukcja bitwy, okazuje się, że na to starcie przyjdzie trochę zaczekać - rycerze jeżdżą na koniach w tę i z powrotem, palą chałupę, a walki jak nie było tak nie ma.... Moher rzuca twierdzenie, że to My będziemy grać rolę Krzyżaków - stoimy na słońcu, na rycerze są ukryci w cieniu...... Na wszelki wypadek wycofujemy się - powoli udajemy się na parking. Niestety wielu ludzi ma ten sam pomysł i przedrzeć się wcale nie jest łatwo, dodatkowo inscenizacja bitwy szybko dobiega końca..... Na parkingu formujemy grupę i wyjeżdżamy - niestety nie możemy wrócić tą samą drogą - Policja zmienia organizację ruchu i jest to droga jednokierunkowa, po przejechaniu kilkuset metrów lądujemy w gigantycznym korku. Próbujemy się przedzierać wykorzystując zalety motocykli, ale robi się coraz ciaśniej..... W lusterku widzę, że grupa co raz bardziej się rozciąga - to niedobrze, ale nawet nie bardzo jest jak stanąć z boku..... W pewnym momencie jesteśmy dość blisko siebie - dowiaduje się, że już motocykl leżał - na szczęście bez strat.... Przeciskamy się dalej, zaczyna brakować wody.... Maks schodzi z motocykla i udaje się do restauracji - po chwili wraca - wody nie ma nawet w kiblu... Maks spotyka Umka i dowiaduje się, że cześć grupy zatrzymuje się żeby trochę odpocząć - chyba słuszna decyzja - niestety nie ma możliwości, żebyśmy cofnęli się do nich. W pewnym momencie robi się luźniej - jest szansa, że to już koniec korka..... jest też gdzie się zatrzymać, parkuje motocykl, razem ze mną staje Wiesław. Wiesław częstuje mnie wodą - wielkie dzięki!!!!, ustalamy, że czekamy tu na resztę. Ponieważ Maks po zejściu z Motocykla idzie piechotą - idę w jego stronę. Po drodze spotykam Krysza z Anią i Jacka z Maleńką - naradzamy się i ustalamy, żeby jechali dalej - mają zajechać do sklepu i zrobić zakupy na kolację, ja z Maksem poczekamy na resztę grupy. Chwilę później telefon od Sylwii - dowiaduje się, że będą czekać aż się rozluźni - umawiamy się, że zabiorę Maksa na coś do jedzenia i spotkamy się później. Wreszcie spotykam Maksa - jest nieźle wykończony, blady i ledwo idzie, nie ma nic do picia.... zabieram od niego kurtkę i ciągniemy w stronę motocykla. Przy motocyklu chyba widziałem jakiś barek - jest szansa na wodę.... Docieramy do motocykla, barek okazuje się prywatnym ogródkiem.... na szczęście przez płot wisi wywieszony wąż ogrodniczy - jest woda!!!!! Pijemy, polewamy się - żyjemy!!! Przy tym wodopoju spotyka się naprawdę międzynarodowe towarzystwo - słychać rosyjski, niemiecki, angielski a nawet węgierski. Wsiadamy na motocykl i jedziemy - korek faktycznie jest już znacznie mniejszy, a po chwili niknie i wreszcie możemy jechać nieco szybciej. Zajeżdżam do restauracji niedaleko ośrodka - na parkingu wita nas Bandziorek ![]() Razem z Qwintusem wybrali się na posiłek w to samo miejsce - dopiero tutaj dowiaduje się, że Umka motocykl został przewrócony przez pozbawioną rozumu kreaturę...... Wreszcie możemy odpocząć - posilamy się, kontaktujemy z Umkiem - jeszcze czekają - droga wciąż stoi.... Qwintus z Bandziorkiem wykorzystali ten czas na znalezienie fachowca, który dał radę pospawać zarówno złamany set jak i podnóżek z Aqiuli - mieli dużo szczęścia bo niełatwo znaleźć takich speców! Wracamy do obozowiska - na miejscu jest już Rosho - udało mu się wyrwać szybciej niż nam. Oczywiście Wiesio, Krysz z Anią i Jack z Maleńką też już dawno są na miejscu. Chwilę później przyjeżdża Jon z Anią - w końcu udało nam się spotkać..... Nasi pod Grunwaldem jeszcze czekają - więc idziemy z Maksem nad jezioro - niestety okazuje się, że jesteśmy bardzo zmęczeni - kilka kółek w wodzie i musimy wyjść - łapią nas skurcze... Robi się ciemno - rozmawiam z Bandziorkiem czy może jednak, nie pojechać do naszych - dziewczyny mogą być zmęczone.... Po konsultacji telefonicznej zapada decyzja - jedziemy! Zanim wyjechaliśmy dzwoni Sowa - akurat pojechał do Ostródy w poszukiwaniu bankomatu - ostrzega o nadchodzącej ulewie - sugeruje pochowanie wszystkiego i pozamykanie namiotów..... Wyjeżdżamy - deszczyk lekko kropi, ale widać, że nawałnica już przeszła - droga jest mokra i sporo gałęzi na drodze. Odkręcamy manetki żeby szybko dojechać do celu.... Spotykamy się na stacji we Frygnowie - wszyscy są cali i zdrowi, serdecznie witamy się ze sobą i po chwili wyruszmy - już tradycyjnie prowadzę grupę. Deszcz już się wypadał i bez problemów dojeżdżamy do ośrodka - w lesie też już bez żadnych niespodzianek. Wreszcie wszyscy razem (no prawie - bo grupa Raftersa jeszcze wciąż w drodze) Komentarze na temat bitwy są zgodne - wiele nie zobaczyliśmy, przejazd był koszmarem..... Późno w nocy Rafters przyprowadza swoją grupę - niestety niekompletną, brakuje Krugera, jego motocykl odmówił posłuszeństwa - na szczęście został w miejscu gdzie występowała cywilizacja i jest nadzieja, że znajdzie pomoc. Rano pobudka - obiecaliśmy dostarczyć Maksa do domu na 12 - jeszcze dziś ma jechać w góry. Trzeba się zbierać. Niestety zaczyna kropić..... gdy do spakowania zostaje już tylko tropik z namiotu zaczyna porządnie padać, a gdy mocowałem torbę do motocykla, ulewa szalała na dobre.... chowamy się przed deszczem w damskiej ubikacji ![]() Gdy deszcz trochę słabnie, biorę motocykl Umka i wyprowadzam - początkowo miałem zamiar wyjechać tylko do bramy ośrodka, ale przez cały teren płynie woda.... przejeżdżam przez las i ustawiam motocykl już na asfalcie. Wracam po Aquilę - żegnam się ze wszystkimi (tymi co nie spali) i w drogę. W lesie kałuże takie, że muszę podnosić nogi z podnóżków.... wreszcie na asfalcie - deszcz łagodnieje - ruszamy. Zatrzymujemy się na pobliskiej stacji - trzeba coś zjeść, tankujemy motocykle i wcinamy po hotdogu - popijamy kawą. W tym czasie deszcz rozkręca się na dobre i pojawiają się błyskawice..... Na stacje podjeżdżają samochody, ale już nie mogą zatankować - z powodu burzy system nie działa.... chyba mamy trochę szczęścia... Deszcz leje, ale ruszamy ![]() ![]() przebierałem się w łazience rozmawiam z kolegą motocyklistą - wracają do Nowego Sącza - mają jeszcze 600km do zrobienia... wspólnie ustalamy, że deszcz nam nie straszny ![]() Po kilkunastu kilometrach zaczyna się przejaśniać, zaczyna być widać słońce, jeszcze kawałek dalej i po deszczu nie ma już śladu ![]() Do samej Warszawy już nie padało, w okolicach Nowego Dworu - nieco się zachmurzyło i chyba spadło kilka kropli deszczu, ale nie było to nic strasznego. Dowiadujemy się, że w Starych Jabłonkach też pogoda się poprawiła i ekipa zbiera się do wyjazdu - dowiaduję, się też, że deszcz niestety wdarł się do kilku namiotów.... Podsumowując - jak zawsze dziękuję wszystkim za spotkanie, bardzo się cieszę, że miałem możliwość poznania ekipy z Czechowic-Dziedzic, kolegów Mrzystego i Wiesława (mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem) Zwłaszcza Wiesio okazał mi nieocenioną pomoc podczas przedzierania się z Grunwaldu - raz, że poratował spragnionego, a dwa, że kilkukrotnie umożliwił mi zmianę toru jazdy - blokując przejazd - wielkie dzięki Wiesiu. Wielkie dzięki należą się również Kryszowi - którego podczas jazdy na Grunwald poprosiłem o pomoc w blokowaniu skrzyżowania - i Krysz bez wahania pomógł w sprawnym przejechaniu. (inni też aktywnie blokowali ruch gdy była taka potrzeba, ale postawa Krysza jest godna podkreślenia) Co do samego Grunwaldu - myślę, że trzeba będzie tam jeszcze przyjechać, ale wcale nie pchać się na bitwę, o wiele ciekawsze rzeczy dzieją się w dniach poprzedzających inscenizację - są turnieje i próby do bitwy, które można bez problemu obejrzeć i bez tłoku wrócić do domu - a w dniu inscenizacji można poleżeć w jeziorku lub pojechać nad morze ![]() To gdzie teraz jedziemy????? ![]() fotorelacja - już za momencik ![]() |
Autor: | verdgar [ czwartek 08 wrz 2011, 10:14 ] |
Tytuł: | Re: 2010.07.16-17 Grunwald |
Pora pooglądać obrazki ![]() Okolicznościowy chlebek - Jon, jak zawsze niezastąpiony!!!! Jon przy grillu - każdy został nakarmiony ![]() Ekipa przy stole, Bandziorek ma skupioną minę, z jednej strony kusi go jezioro, z drugiej chlebek i kiełbaski na grillu ![]() Dziewczyny też tęsknie patrzą na grill ![]() Mimo, że stół kwadratowy - Banici siedzą w kółeczku ![]() Bandziorek w roli zatroskanego tatusia ![]() Jon prezentuje okolicznościowy wypiek - jak głosi legenda, "prawie" taki sam chleb wcinali nasi rycerze przed bitwą (tylko na chlebku nie było motocykla) Minuta dla fotoreporterów. Chlebek i Jon pozują ![]() Pamiątkowe zdjęcie - niestety ekipa nie jest na nim w całości A teraz zadanie: znajdź 20 szczegółów różniących zdjęcia ![]() Rytuał podziału chleba Jon dalej ćwiartuje, a Banitom ślina cieknie już po butach ![]() Rafters udaje brak zainteresowania, ale jest przygotowany do skoku ![]() I ruszyli - Bandziorek, jako jeden z pierwszych porywa pajdę chleba Qwintus delektuje się zapachem chleba. Jako "dziecko z miasta", nieczęsto jada takie frykasy Ekipa odśpiewuje "Stoooooo Laaaaat" dla Bandziorka - akurat obchodził rocznicę skończenia 18 lat ![]() Bandziorek jest doprawdy wzruszony (albo już nie może słuchać naszego wycia....) Qwintus, rozgląda się za prezentem dla Jubilata (marzył mu się rower wodny w kształcie Aqulii) ![]() Unikalne zdjęcie Sowy, szykującego się do nocnego lotu Chyba zjadł za dużo, bo nie był w stanie oderwać się od ziemi ![]() Pszczółka, zamiast miodkiem, delektuje się chlebkiem ze smalcem Maleńka rozpija młodzież......Podobno ta puszka piwa wystarczyła Maleńkiej na cały pobyt i jeszcze trochę zostało ![]() Czyżby cały słoiczek miodu????? Kolor bywa mylący, ale na miodzie nie ma piany ![]() Moher wreszcie zakończył akcję ratunkową i również może się posilić Poranek w obozowisku Banitów Przebudzenie Bandziorka - a może lunatykowanie ![]() Maleńka rześka jak skowronek po porannym prysznicu Jacek również budzi się z uśmiechem, na drugim planie widać, że i Wiesio jest rannym ptaszkiem ![]() Ranna maszyna Qwintusa, zwrócicie uwagę, na podkładkę pod stopkę - gdzie Jarek zdobył taki gadżet????? Oryginalne proporce przy namiocie ![]() Również motocykle są stosownie ozdobione ![]() Pszczółka po przebudzeniu: "żadnych zdjęć!!!!" Moher zaczyna dzień od ożywczego napoju ![]() Pszczółka jest nieco skonsternowana: "Ja tu chyba nie parkowałam???" Kruger wychyla nos z namiotu ![]() Wiekowy wstał już dawno - teraz wraca ze spaceru Wiesław już też na nogach (kolana to też nogi) Ewa (Lapilla), została przyłapana bez spodni - czyżby chciała tak śmigać na motocyklu???? Mrzysty wychylił się z namiotu ![]() Bandziorek z Moherem udają się na stronę..... Bandziorkowa Aquila, źle spała w nocy i zaszwędała się nieco.... Tylko dlaczego w pobliżu był, Cruiser Raftersa...... (chyba szykują się małe motocykle....) Jak widać, Aquila nieźle tarzała się po ziemi.... A tu rana odniesiona podczas przyjazdu - gdyby kózka nie skakała..... Aquila jest mocno zawstydzona, wzrok wyraźnie spuszczony.... Bandziorek złapał w lesie zaskrońca i straszy nim Aquilę ![]() "Będziesz grzeczna, będziesz????" Mrzysty wykorzystuje poranne światełko do wykonania ambitnych fotek ![]() Motocykl Lapilli I nieco starszy brat - Maczek Pszczółki Straszenie wężem było nieskuteczne, czas na narzędzia tortur... ![]() Niestety złamanie jeszcze się nie zrosło, "spaw klejowy" nie wytrzymuje w starciu z Bandziorkiem Jak zawsze uczynny Moher, wskazuje Bandziorkowi i Jackowi, jedynie słuszny kierunek ![]() Bandziorek już okiełznał motocykl, więc pora na polerowanie - zwróćcie uwagę na jego szybkie ruchy ![]() "Nawet na siedzeniu się uświniłaś, wstyd!!!" Obudził się również Qwintus - to była jego pierwsza noc wśród Banitów ![]() Jon przechodzi do częsci oficjalnej - rozlicza wpłaty i wydaje okolicznościowe naklejki Chciał rozliczyć Bandziorka, ale ten gdzieś przepadł ![]() Krysz przykleja okolicznościową naklejkę - która jak sądzę, będzie przedmiotem zazdrości wielu motocyklistów ![]() Banici wcinają śniadanko ![]() Ekipa Raftersa przygotowuje się do drogi - kierunek Hell ![]() Qwintus jest oszołomiony czystym powietrzem - dla uspokojenia musi zapalić ![]() Nieskromnie powiem - tylko ja potrafię być na zdjęciu, które sam robię ![]() Qwintus pokazuje wszystkim swój nowy telefon ![]() No dobra - nie ja robiłem te zdjęcia - nie jestem aż tak zdolny ![]() ![]() W centrum obozowiska - maszyna Sowy Stylowa maszyna Adrianno ![]() Tak wyglądają okolicznościowe naklejki - piękna robota!!!!! Qwintus nadal szpanuje telefonem.... ![]() Jon zmienia taktykę - tylko ten kto się rozliczy, może zjeść śniadanie ![]() Pola Grunwaldu..... Do bitwy jeszcze ze dwie godziny, a tłum już się kłębi.... Namioty Tyskiej chorągwi rycerskiej ![]() Wreszcie kawałek cienia - jeszcze nie dotarliśmy na miejsce, a już jest gorąco jak pod Grunwaldem.... Po długiej chwili znajdujemy grupę w strojach z epoki - to chyba pracownicy poczty ![]() Moher odnalazł blaszaka ![]() Niestety pilnowała go jakaś białogłowa i nie mógł iść dalej z nami ![]() Spostrzegawczy dojrzą w tłumie wiele Polskich flag - Krzyżacy drżyjcie!!!! Pszczółka, Moher i Sowa, znajdują uczynną "Pomarańczkę" ![]() "Pomarańczka" pokazuje nam gdzie są namioty rycerzy a także dwa nagie miecze...... Sowa stanął w kolejce by zapisać się do bractwa Tyskiego ![]() Znaleźliśmy kawałek cienia i szczelnie go wypełniamy ![]() Pszczółka zdobyła anatomiczny leżaczek ![]() Banici robią się głodni.... Maleńka, bez problemu pokonuje bułeczkę ![]() Lapilla również daje radę Jacek, jak na rycerza przystało, walczy oburącz Bułeczka łatwo się nie poddaje ![]() Na polu bitwy zebrali się Krzyżacy A w namiocie Polskiego Króla trwa impreza..... Tłum rycerzy już się kłębi Zdaje się, że mają tam grilla - ściągnęli od nas ![]() Tymczasem Krzyżacy coś kombinują. Na pierwszym planie widoczny Pan, który nalewa sobie oleju do głowy - jest mu to potrzebne, bo jak widać pomylił butelki ![]() Może tego nie widać, ale nie wyglądało to jak przygotowania do bitwy Tak jak mówiłem - tylko grillowali ![]() Widzowie w poszukiwaniu lepszego widoku, wspinali się gdzie się tylko dało Przy namiocie Polskiego Króla jakich ruch, Krzyżacy chcieli przyjść na imprezę "na krzywy ryj" Tu kolejny przykład punktowanych miejsc do obserwacji ![]() Krzyżacy nie są zadowoleni z wyproszenia ich z imprezy Podjechali w pobliże zabudowań wiejskich - może tu się załapią na imprezę.... Niestety i tam ich nie chcieli, ale Krzyżacy znaleźli w lesie zapałki..... Awantura gotowa, wieś się pali!!!!! Krzyżacy troszkę się przerazili - miało być tylko ognisko..... I już po imprezie... Jedna z atrakcji Grunwaldu ![]() Czyżby straż pożarna??? Wieści o spaleniu wsi wędrują do Króla Polskiego Rycerze organizują akcję ratunkową Nawet wezwali pogotowie Chałupy doszczętnie spalone... Polscy posłowie w drodze do Krzyżaków - jadą po odszkodowanie (chałupy nie były ubezpieczone przed pożarem) Prezentują się wspaniale ![]() Ten Pan chyba przewidział upał i już wcześniej założył koszulkę ze stosownym napisem ![]() Karetka wraca z akcji ratunkowej Polscy rycerze wracają z poselstwa Niestety Mistrz Krzyżacki coś kręci, twierdzi, że wieś paliła się wcześniej, że nawet próbowali gasić itp. - jednym słowem ściema! Publiczność przeprowadziła mobilizację i wystawiła własną chorągiew ![]() A to co za jedni? Krzyżacy czy Szwajcarzy???? nagle coś huknęło Krzyżacy zaczęli ostrzał - warto dodać, że to właśnie w bitwie pod Grunwaldem po raz pierwszy użyto broni palnej - były to bombardy, które na szczęście były bardzo nieskuteczne (na szczęście bo dysponowali nimi tylko Krzyżacy) Rycerze zamiast walczyć, woleli oglądać TVP Historia ![]() Tak jak w książce, na pierwszy ogień poleciała lekka jazda Litewska I szybko uciekli dokonując tylko zwiadu ![]() A to, nie wiem co za jedni...... Polscy rycerze ruszają do boju Krzyżacy również prą naprzód pewni zwycięstwa A tu niespodzianka - Ci co przed chwilą dawali dyla - atakują ![]() I znów Krzyżacy..... W tamtych czasach takie "malowanie" konia (na żółto z orłem), było bardzo trendy ![]() Coś mało tych Krzyżaków - a niby to cała armia najemna.... Ci już mają dosyć - wolą zbiec z pola bitwy ![]() Kolejni Krzyżacy dają dyla ![]() Ale nasi ich dopadli i zaczyna się łomot ![]() Piechota szykuje się do ataku I wreszcie wkracza do akcji Krzyżacy już kombinują czy jednak nie wypłacić odszkodowania za spaloną wieś ![]() ale będzie jatka.... ![]() ![]() I pojechali.... Zaczyna się walka piechoty... Naparzają się aż miło ![]() kolejne starcie.... Wygląda to trochę jak rugby - tylko piłki nie ma ![]() Bateria dział - teraz to już nasza zdobycz wojenna Wielki Mistrz chyba, źle się poczuł ![]() Krzyżacy uciekają, przedzierają się nawet przez publiczność Pytanie do tych bardziej zorientowanych w Historii - jakie to chorągwie????;) Czyżby zabrakło Krzyżaków??? O tu jeszcze paru zostało ![]() Czyżby Wielki Mistrz już dostał za swoje ![]() Wieści są ponoć pomyślne Prawie na pewno Wielki Mistrz już nie jest taki wielki... Ale na wszelki wypadek, trzeba wytłuc pozostałych Krzyżaków ![]() Zwycięstwo już jest pewne, więc powoli opuszczamy plac boju Zadanie dla spostrzegawczych - odnaleźć Banitów w tym tłumie ![]() Rycerze i Rycerki - przegalopowują konie po bitwie. Scena prawie jak z epoki.... Widok na pole bitwy z bezpiecznej odległości ![]() A to już powrót - a raczej przerwa w powrocie, nie da się ukryć, że wszyscy byliśmy wykończeni - przerwa była rozsądnym rozwiązaniem. Pierwsza Aquila Rzeczypospolitej ![]() Cała grupa już szczęśliwie wróciła do obozowiska, Sowa sprawdza się całkiem dobrze w charakterze podpórki ![]() Pochwała zadziała - jest z siebie dumny Z Maleńkiej też jest dumny ![]() Motocykle też wreszcie mogą odpocząć Kolacja Banitów - piwko i kask..... może by tak chociaż na ciepło ![]() Weronika wdała się w Tatusia - lekka przemoc wobec Ani ![]() Ale już wszyscy są szczęśliwi ![]() Pszczółka dogląda zmęczonego Maczka Nocna scena na pomoście - mam podstawy sądzić, że Sowa jednak nie jest człowiekiem ![]() Na drugiej ławce również trwa oblewanie zwycięstwa nad Krzyżakami ![]() Butelka znika - teraz pijemy herbatkę ![]() Coś mocna wyszła ta herbatka ![]() W każdym razie, chodzenie nie jest dobrym rozwiązaniem - leżenie owszem ![]() Droga w mrok - i jak tu wracać???? Niestety to już koniec moich zdjęć. Jak zawsze nieoceniony Tadeusz (wiekowy) podesłał mi swoje zdjęcia - ale jeszcze nie miałem czasu się nimi zająć. Jeszcze tylko informacja od Ministra Zdrowia - stwierdzono ponad wszelką wątpliwość, że fotorelacje nie są szkodliwe, jeśli komuś podczas oglądania zaczyna brakować powietrza - najprawdopodobniej jest to objaw alergii. Wszyscy u których wystąpią takie objawy, proszeni są o zgłoszenie się do lekarza ![]() |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |