Weekend zapowiadał się pogodnie i pomysł żeby motocykl wreszcie trochę pojeździł, nie dawał mi spokoju

Ponieważ w sobotę pracowaliśmy (przynajmniej ja i Sylwia), dopiero w sobotę wieczorem zaczęliśmy kombinować, gdzie tu się wybrać? Wybór padł na zamek w Liwie. Wraz z Bandziorkiem i Tls-em ustaliśmy trasę przejazdu i miejsce zbiórki.
Postanowiliśmy spotkać się pod domem Bandziorka - bo pierwotny plan zakładał, że pojedziemy drogą ekspresową na Wyszków (no i była gwarancja, że Bandziorek będzie o czasie

). Trasa przejazdu została jednak zmodyfikowana, tak aby była nieco krótsza, i nie wymagała podróżowania z dużymi prędkościami - był to ukłon w stronę Tls-a, ponieważ Piotr krzewi ziarno motocyklizmu wśród najmłodszych i zabrał jako plecaczek Julię (córka Piotra).
Kilka minut po 1o wyruszyliśmy. W niedzielę o tej porze ruch był niewielki i całkiem sprawnie przemieszczaliśmy się przez Warszawę. Pogoda również sprzyjała, pokazując nam pogodne oblicze słońca. Droga mijała całkiem przyjemnie i niebawem byliśmy na miejscu.
Zaparkowaliśmy nasze maszyny i wyruszaliśmy na zwiedzanie zamku.
Zamek w Liwie jest bardzo ciekawym obiektem, niestety podobnie jak spora część Polskich zamków, popadł w ruinę za sprawą potopu Szwedzkiego (może jakaś akcja odwetowa?). Jest również dość oryginalną budowlą ponieważ, straszy na nim żółta dama (a nie biała). Zainteresowanych odsyłam na stronkę:
http://www.liw-zamek.pl i zapewniam, że warto odwiedzić to miejsce (dociekliwi na pewno już widzieli zdjęcia z turnieju rycerskiego w Liwie oraz relację Pszczólki
z wycieczki po Podlasiu)
Po zwiedzaniu posililiśmy się w pobliskiej karczmie, pogadaliśmy, pośmialiśmy się i niestety udaliśmy się w drogę powrotną.
Na szczęście udało mi się zrobić kilka zdjęć:
Historia zamku - ciekawa, ale na miejscu ciężko było ją przeczytać


Bandziorek odnajduje księgę pamiątkowa

I już po chwili, pisze w niej krótką historię Banitów


Muzeum jest dobrze pilnowane


Bandziorek pełni rolę przewodnika, wskazując na cenne eksponaty


Bardzo fajna półka na kaski


Odnaleźliśmy także skarb, ukryty w zamku

Skarb został potem przejedzony w pobliskiej karczmie


Maks ogląda strój Tatarzyna a Bandziorek podziwia malarstwo

Julia z Tlsem również zwiedzają

Specjalne zdjęcie zamku z lotu ptaka (nie pytajcie kto leciał....)

W zamku zgromadzone są głównie militaria, ale mebli z epoki również nie brakuje

kolekcja białej broni

Ale Bandziorka interesuje inna broń


Na tych ścianach prezentowana jest kolekcja bagnetów - od najdawniejszych czasów do okresu powojennego (do kałasznikowa też był)

Zmęczona wycieczka rozgląda się, gdzie tu można usiąść.....

Niektóre zbiory wymagały szerszego omówienia (w tym strój w jakim kiedyś paradował pradziadek Sylwii)

Teren mocno uzbrojony...

Dziedziniec zamku

Liwiec nieco powiększył swoje terytorium...

"tak się wkłada film do aparatu cyfrowego"


Dawna granica, praktycznie nie do pokonania bez kaloszy


Bandziorek fachowym okiem ocenia straty spowodowane przez powódź - raport, jeszcze tego samo dnia trafił na biurko premiera....

Zwiedzamy dalej

Mury zamkowe i wieża

Mówiliśmy tej Pani, że się przeziębi jak będzie tak stała w wodzie, ale była głucha jak pień


pamiątkowe zdjęcie grupowe


nieco uszkodzony rycerz.....

Największe stężenie Hyosungów na metr kwadratowy w województwie mazowieckim (jak trafnie to określił Tls)

Wycieczka była bardzo udana, zarówno za sprawą pogody jak i celu naszej podróży. Była dość krótka, ale dzięki temu nie męcząca, już po powrocie Badziorek napisał w smsie: :"oby częściej", ze swojej strony pozwolę sobie zacytować poetę: "jeśli to nie jest piękne, to co jest?"